piątek, 8 października 2010

Coś na szyję

Nie, nie urodziłam, nie wpadłam w hibernację...
Postanowiłam w końcu pozużywać to, co mam pochowane w pawlaczach i takich tam innych schowankach :) Znalazłam zapomniany motek sasanki w ładnym, fioletowym odcieniu i postanowiłam (choć na co dzień nie dziergam z czystego akrylu) zrobić to, co opisała Xhaftx-klik! :)
Włóczka cienizna, druty 4,5 mm - wiec pewnie w weekend skończę :)
Przy okazji wrzucam suwaczek na boczny pasek - odliczający mój ostatni miesiąc w dwupaku :)

Kasiu, bardzo cieplutka, mąż zadowolony :) A córa uparła się, że będzie nosiła Niezłe ciacho bo jej do kurtki pasuje ;)
Reni, cieszę się, że moje czapki Ci się podobają :)
Pandoro,mój nie protestuje (wyjątkowo) - w dodatku merino okazało się być strzałem w dziesiątkę :)
Zulko, zależy od ustawień monitora, u mnie czapkę widać w detalach :)

6 komentarzy:

  1. Wszystko co pokazujesz jest bardzo fajne i pomysłowe/takie inne/
    i wszystko mi się podoba.
    Pozdrawiam Mila

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm... to nie ja napisałam komentarz pod postem o czapce, tylko Zula. Ale czapka udana :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale fajny podrzuciłaś model! Chyba też odgapię ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. To, ze robisz ładne, ciekawe prace nie jest moim odkryciem. I to,że dzięki Tobie możemy dotrzeć do nowych pomysłów.Masz talent do wynajdowania ciekawych nowości.
    Trzymaj się cieplutko.
    Pozdrawiam WAS OBOJE.
    Buziolki.

    OdpowiedzUsuń