piątek, 17 grudnia 2010

Pomocnik


6 komentarzy:

  1. to może się wydawać śmieszne, jeśli już się czegoś takiego nie zobaczyło we własnym salonie i własnymi włóczkami, mój się nie ograniczył do jednego koloru.....

    OdpowiedzUsuń
  2. O mamo ! Gdybym zastała coś takiego po powrocie do domu, pewnie najpierw obmyśliłabym w gowie całą gamę finezyjnych tortur dla kota, później wyrzuciła zwierza z pokoju i nie spoczęła, dopóki wełenka nie znalazłaby się znów w zgrabnym moteczku w bezpiecznym miejscu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiadomo czy się śmiać czy płakać-
    podejrzewam , że to wina tej osoby, kora nie schowała wełenki. Czyli kot nie jest winny. Mina kotka bezcenna- niewinna i o co chodzi?

    OdpowiedzUsuń
  4. :)
    Ja miałam taki obrazek u siebie - w wywrotce mojej córki zostawiłam włóczki i zaczętą robótkę i zabrałam dziecko na spacer. Po powrocie włóczka porozciągana wszędzie, a kociszcze (czarne) zadowolone spało n robótce (białej)...
    Cóż - moja wina

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech, też tak (no dobra, ciut mniej, bo tylko z jednego motka) miałam, a zniknęłam na parę minut wykąpać dziecko. A potem mi się jeszcze oberwało, że ,,zostawiasz kotu zabawki i gniewasz się na niego, że się nimi bawi'' ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Boskie. Choć nie powiem, futra bym chyba ubiła :-)

    OdpowiedzUsuń