Za oknem lato się zmaga z jesienią. W koszyku z robótkami - wełny, mohery, coraz cieplejsze włóczki.
Na warsztacie mam tyle robótek, że skaczę od jednej do drugiej - choć pierwszeństwo ma Lacy Baktus z butelkowozielonego first class dla mojej siostry :) Ten kolor też mi się kojarzy z jesienią...
Ale chusta z kashmiru też posuwa się naprzód.
Idzie jesień, nie ma rady na to.
szkoda tylko, że lata nie było ....
OdpowiedzUsuńNo właśnie,a gdzie lato?Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDokładnie... w sumie to mieliśmy jesień tego lata... Ja też już zaczynam ciepłe swetry dziergać bo jakoś w taką pogodę nie bardzo mam nastrój na wiosenne bluzeczki...
OdpowiedzUsuńOj tak, jesień wyraźnie już idzie, choć lata wcale nie było... U mnie też już widać pierwsze oznaki: na drutach chusty, na szydełku kolejny pled ;)))
OdpowiedzUsuńA ja liczę jeszcze na lato w drugiej połowie sierpnia ;) potem może nadejść jesień.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
e tam jesień ;) byleby słoneczka nie zabrakło to każda pora roku da się lubić ;) A skakanko po projektach to i u mnie chleb powszedni ;) pozdrówka.
OdpowiedzUsuńmojedzierganehobby.bloog.pl