Moja kumpela Rebekah namówiła mnie w końcu na pójście na siłownię. Kilka razy próbowałam sił wymigać, ale nie z Rebeką takie numery. Doprowadziła mnie do katowni, pokazała co i jak i dyrygowała mną "Leave this, go try that one, it's enough, don't overdo it..." Pod gradem poleceń nawet nie zauważyłam, jak zleciało mi 90 min. Jeszcze (z naciskiem na 'jeszcze') nie czuję efektów, ale jutro chyba zamówię dźwig budowlany do podniesienia mnie z łóżka. Ale 'no pain no gain'. Rowerek treningowy to wygodny fotel, więc następnym razem wezmę ze sobą druty :D
3 komentarze :
łał! Gratuluję! I podziwiam, bo ćwiczenia nie są dla mnie jestem typowym coach potato :P
Melduję, że nie odkryłam żadnych nowych mięśni w człowieku. Nic a nic mnie nie bolało (???). Za to wiem, ze orbitrek to maszyna nie dla mnie. Wykorzystuje się w niej o 3 kończyny za dużo ;)
Zobaczysz efekty będą szybciej niż myślisz... zwłaszcza jeśli dołączysz druty, ja kiedyś w 2 miesiace schudłam 9 kg, bez diety jeźdżąc na rowerze treningowym i drutując jednocześnie i wiesz co jeszcze, jakoś tak szybciej sie dzierga, więc chyba wtedy bilam rekordy w dzierganiu, robótki powstawaly prawie tak szybko jak u Dagny, życzę powodzenia, gosia
Prześlij komentarz