Kiedy wszystkie zamówienia są zrealizowane, a zakupy w pasmanterii się nie kroją, przychodzi czas na odkopywanie zapasów. Bardzo podoba mi się anglojęzyczne określenie "my secret stash" - mój zdecydowanie musi być ukryty przez większość czasu z 2 powodów. Jeden ma lat 30, drugi 3 i oboje wiedzą lepiej ode mnie, jak spożytkować moje włóczki (córka marzy o zabawie tym"towarem" - a mąż o zwolnieniu pawlacza).
Dlatego też mój ssssskarb jest pod kluczem i tylko szuflada na bieżące robótki jest powszechnie dostępna.
Z tejże szuflady zniknęło jedno z moich ukochanych narzędzi.
Po prostu dostało nóg. Muszę przejrzeć tajemne składy pozostałych domowników...
A tymczasem przewijam włóczki na schludne kłębki o kształcie walca - od Danusi mam zwijarkę (woolwinder marki TOYOTA, macie pojęcie) i mój skład włóczki chudnie w oczach.
Mam też aktualnie na drutach Sunkista dla mojej córci - znalazłam cały motek Florii w uroczym wrzosowym odcieniu.
To taka szybka robótka na zapchanie dziury między jednym pomysłem, a drugim.
1 komentarz :
tego woolwinder to Ci diabelnie zazdorszcze ;) Przywieź go ze sobą następnym razem :p
Prześlij komentarz