Kojarzycie "Smażone zielone pomidory"? Myślę, że nawet jeśli nie książkę, to film ze znakomitą Kathy Bates:
Ale autorka powieści napisała też i inne książki, nie mniej ciepłe, wzruszające i, jak napisałam wyżej, krzepiące.
Jedną z nich jest "Boże Narodzenie w Lost River".
Jest to opowieść o człowieku, który dowiaduje się, że właściwie jest już "na wylocie" i może nie dożyć najbliższych świąt. Ma rozedmę płuc, pali, pije i w ogóle stara się bardzo, by ziemia nie musiała go zbyt długo nosić. Od lekarza dostaje polecenie wyniesienia się z Chicago na prowincję dla podratowania zdrowia. Zalecenie poparte jest ulotką hotelu w Lost River na południu US.
Gdy jednak próbuje dodzwonić się do hotelu, okazuje się, ze spłonął on jakieś 70 lat wcześniej, co nienajlepiej wpisuje sie w jego plany. Na szczęście na miejscu można też bardzo tanio wynająć pokoje. Orson Campbell postanawia ruszyć w drogę.
Drogę, która zamiast spokojnego dożycia jego dni przynosi mu radość, spełnienie, przyjaźń... Orson zaprzyjaźnia się z mieszkańcami miasteczka, zwłaszcza z pewnym kardynałem, przestaje się użalać nad sobą i spełnia marzenie z dzieciństwa. Spotyka też małą dziewczynkę, skrzywdzoną przez los, ale o wiele bardziej od Orsona bohaterską - i angażuje się w pomoc dla niej.
Książka emanuje takim ciepłem, humorem i radością życia, że nie polecam jej ponurakom - zepsują sobie humor ;)
Jedną z nich jest "Boże Narodzenie w Lost River".
Jest to opowieść o człowieku, który dowiaduje się, że właściwie jest już "na wylocie" i może nie dożyć najbliższych świąt. Ma rozedmę płuc, pali, pije i w ogóle stara się bardzo, by ziemia nie musiała go zbyt długo nosić. Od lekarza dostaje polecenie wyniesienia się z Chicago na prowincję dla podratowania zdrowia. Zalecenie poparte jest ulotką hotelu w Lost River na południu US.
Gdy jednak próbuje dodzwonić się do hotelu, okazuje się, ze spłonął on jakieś 70 lat wcześniej, co nienajlepiej wpisuje sie w jego plany. Na szczęście na miejscu można też bardzo tanio wynająć pokoje. Orson Campbell postanawia ruszyć w drogę.
Drogę, która zamiast spokojnego dożycia jego dni przynosi mu radość, spełnienie, przyjaźń... Orson zaprzyjaźnia się z mieszkańcami miasteczka, zwłaszcza z pewnym kardynałem, przestaje się użalać nad sobą i spełnia marzenie z dzieciństwa. Spotyka też małą dziewczynkę, skrzywdzoną przez los, ale o wiele bardziej od Orsona bohaterską - i angażuje się w pomoc dla niej.
Książka emanuje takim ciepłem, humorem i radością życia, że nie polecam jej ponurakom - zepsują sobie humor ;)
Przemku, nie chwal dnia przed zachodem słońca a kobiety przed śmiercią ;) Będzie albo i zabraknie włóczki - dół muszę chyba robić zupełnie gładko, bo na sam karczek pójdzie 100g motek wendy :( Życzę też powodzenia z Chainette'owcem :)
Reni, mnie też kolor się strasznie spodobał :)
Kasiu, berecik pięęęęękny! Wszystkim polecam odwiedziny u Kasi :)
Bietas, ja poukładana? Ja tylko tabelki lubię. I wykresy. Dużo ładnych kolorowych wykresów. Moze sobie zrobię wykres w jakim miesiącu najwięcej wydziergałam? :D
Monotema, nie padaj, tylko się podsumuj :) Policzyłam linijki w mojej tabelce i wyszło 46 :) Bardzo optymistycznie.
Zulko, dzięki, sama się zaskoczyłam :)
Alicjo, bardzo dziękuję za krzepiące słowa :)
I jeszcze raz:
Reni, Lucynko, Przemku, Antonino, Zulko, Florentyno, Magii, Aniu, Monotemo i Alicjo - dziękuję za życzenia noworoczne :) Niech się Wam darzy!
Reni, mnie też kolor się strasznie spodobał :)
Kasiu, berecik pięęęęękny! Wszystkim polecam odwiedziny u Kasi :)
Bietas, ja poukładana? Ja tylko tabelki lubię. I wykresy. Dużo ładnych kolorowych wykresów. Moze sobie zrobię wykres w jakim miesiącu najwięcej wydziergałam? :D
Monotema, nie padaj, tylko się podsumuj :) Policzyłam linijki w mojej tabelce i wyszło 46 :) Bardzo optymistycznie.
Zulko, dzięki, sama się zaskoczyłam :)
Alicjo, bardzo dziękuję za krzepiące słowa :)
I jeszcze raz:
Reni, Lucynko, Przemku, Antonino, Zulko, Florentyno, Magii, Aniu, Monotemo i Alicjo - dziękuję za życzenia noworoczne :) Niech się Wam darzy!
6 komentarzy :
Truscaveczko dziekuje za reklame moje bloga ;) i pozdrawiam goraco...
Z opisu wynika, że książka ciekawa, tylko czy będzie w mojej bibliotece? ;(
O widzisz, takiej książki akurat mi aktualnie potrzeba. Dzięki.
Lecę zaraz po niedzieli szukać w bibliotece.
Pozdrawiam z zaśnieżonego Wrocławia.
No, no... Super przesłanie ! :D
E, tam.... zabraknie, zabraknie...
Bądźmy dobrej myśli ! ;) Ostatecznie, gładziutko też, najgorzej wyglądać, nie będzie ;)
Z Chainattowcem Dwurzędowcem, sobie usilnie walczę ;)
Uwielbiam "Smażone zielone pomidory"!
Oj kojarzymy tę książkę. I jak zwykle wolę czytać niż oglądać. Ale ten film oglądałam już jakiś czas temu. Teraz też się skusiłam. Pozdrawiam.
Prześlij komentarz