Ot, etuj taki, pasiasty. Szydełko 4mm. Albo inne, nie wiem, bo w przypływie fantazji dorobiłam mu rączkę z modeliny i nie widać rozmiaru ;)
Jeśli chodzi o wrażenia, powiem tak. Po pierwsze, lniane włókna we włóczce, jak łatwo zgadnąć, nie nadają jej miękkości - ale na pewno urody. Wygląda to mocno rustykalnie, nieco nieporządnie (chować przed wizytą pedantów) ale bardzo niekonwencjonalnie i fajnie.
Czapki czy otulacza bym z tego raczej nie zrobiła, myślę, że ten len by mnie denerwował. Ale na pewno włóczka świetnie nadaje się na takie akcesoria jak moje etui, na poduszki czy pledy. Moje dwa moteczki skończą najprawdopodobniej jako poduszka właśnie :)
Przy dzierganiu szydełkiem włóczka odrobinę się rozdziela, natomiast przy przerabianiu na drutach nie zauważyłam żadnych problemów :)
A teraz zabieram się za sweterek dla mojej Mamy. Wybrała sobie wzór Heathered, prościutki kardigan z kieszonkami i małym dekoltem - a to oznacza dużo dziergania i czytania ;)
Kasiu J., dziękuję :)
Leno, pławię się w luksusie, powiadasz?
Wiolu, dzięki za komentarz - jak widać można kochać zapachy i szelesty i jednoczesnie doceniać zalety techniki ;)
1 komentarz :
sweterek zapowiada się super, a na włóce aż tak się nie znam,pozdrawiam.
Prześlij komentarz