Zaczęła się od tego, ze niepotrzebnie pojechałam do pracy na 7 rano ;) W dodatku autobusu zwrotnego nie było i musiałam iść do domku piechotą. Słońce świeciło, wiaterek wiał, a ja maszerowałam czytając "Devil wears Prada" i wzbudzając zainteresowanie przechodniów (ale cóż - wyasfaltowana trasa prosta jak strzała sprzyja czytaniu, może nie?) - w tym jedno zgorszone pufnięcie. A że ja lubię wzbudzać zgorszone pufnięcia, więc zaczęłam czuć się coraz radośniej. Zanim dotarłam do domu zahaczyłam o rynek, który w naszej mieścince rozkłada się jedynie we czwartki i soboty. Zahaczyłam, ale z jakim efektem! Kupiłam sobie na ciuchach spódnicę - chłopkę w modnym kolorze indygo i stanik Freya Arabella w idealnie moim rozmiarze, kompletnie bez śladów noszenia, cudny - zapłaciłam za niego 3 zł a sprzedawczyni wyglądała, jakby się paskudztwa w dziwacznym (75FF) rozmiarze z ulgą pozbyła.
Wróciłam do domu a moja rodzina, już wypoczęta i nieśpiąca, chętnie udała się ze mną na dalszy spacerek - obleźliśmy cały M., kupiłam sobie w hurtowni letnie dżinsy za 15 zł (normalne, długie spodnie, serio!)
Po powrocie do domu Dziecina padła a ja włączywszy od niechcenia TV odkryłam, ze właśnie na Ale kino! zaczyna się film, który bardzo chciałam obejrzeć, czyli "8 kobiet" z Catherine Deneuve i Emmanuelle Béart. Film bardzo mi się podobał (tylko mąż, zniesmaczony, opuścił stanowisko przed TV, mamrocząc coś o wymarłych gatunkach - pewnie chodziło mu o musical).
Zaraz po filmie przyrządziłam Nigellowe racuszki dla Dzieciny, która pożarłszy słuszną porcję, była gotowa do kina. Poszłyśmy do kina na "Lato Muminków" (całkiem niezłe, choć kilku przekręceń oryginału nie rozumiem, nie ułatwiały niczego - np. czemu to Dozorca Parku zamknął Muminka, Migotkę i Filifionkę w więzieniu, jeśli w oryginale był to Policjant? ) i Oldze bardzo się podobało (był to jej debiut jako widza).
Po kinie byliśmy an bardzo zimnym i wietrznym spacerze, a potem spędziliśmy uroczy wieczór w domowym zaciszu - skończyłam szyć okładkę na mój organizer - jeszcze muszę wymyślić haft do ozdobienia jej i pokażę Wam jak mi wyszło (100% szycia ręcznego, macie pojęcie?)
A dzisiaj idziemy głosować :) Olga już zapowiedziała, że to ona wrzuci głos do urny. Bo każdy głos się liczy, prawda?
1 komentarz :
Rozmiar zaiste dziwaczny - ja noszę 70GG :))) Wyobrażam sobie minę pani w sklepie; swoją drogą mnie Arabelki jakos nie siadły. Zaskoczyło mnie zgorszone pufnięcie wywołane czytaniem na ulicy! Też zacznę moze takie wywoływać? Pozdrawiam.
Ps. Czytam od dawna, dopiero ta Arabelka mnie jakoś do skomentowania popchnęła... :)
Prześlij komentarz