Redukcja zapasów czy zakupy? Wywalam, wydzierguję, wynoszę do przedszkola, a i tak nie mam miejsca na pawlaczu...
A tu się Luna marzy w jakimś miłym kolorze, a to znów jakaś sympatyczna bawełna na letni sweterek...
Nie wchodzę do pasmanterii w realu, w necie uparłam się na Zamotaną Lunę śliwkową i jakoś się powstrzymuję dzięki temu z zakupami ;)
Helpunku! Tonę we włóczkach! Bul, bul, bul...
PS Ile macie kilo włóczki w domu? Pocieszcie mnie, cooooo?
6 komentarzy :
Boże, nie zadawaj takich pytań!!! W życiu mi przez usta nie przejdzie prawdziwa odpowiedź ale baaardzo dużo. Pozdrawiam cieplutko.
Nie wiem, ile tego jest w kilogramach, ale objętościowo to jakieś straszne ilości... :)
ja mam taką włóczkę, którą kupiłam i schowałam, żeby Kochany nie widział ;)
MOże za przykładam Herbi zrób blogową wyprzedaż włóczek?
O rany, mam tak samo jak Fibzdziu. Też kupuję i utykam po katach i szafach, żeby się szanownemu małżonkowi w oczy nie rzucało. Ależ to jest zgubny nałóg.
I ja mam potężne zapasy; przed weekendem robiłam porządek we włóczkowej szafie i sama się przeraziłam; zapas by wystarczył na pół roku dziergania... a jak go zmniejszę to niewątpliwie zaraz wpada mi w oko coś nowego...
Nie wiem - kilkanaście, dwadzieścia, dwadzieścia pięć? Zajmują wiele półek w moich przepastnych szafach plus koszyki, a nie przyszło mi do głowy tego nigdy ważyc ;-)
Raz na jakiś czas postanawiam odwyk od zakupów. Ostatnio też na nim jestem ;-(
Prześlij komentarz