Ale w końcu wzięłam się za Kalinkę, która straszyła mnie od dawna, a to znienacka wypadając na głowę z pawlacza, a to wyskakując niepostrzeżenie z reklamówki włóczek, wśród których nie powinno jej być.
Kiedy prześladowało mnie jakieś obce, świdrujące spojrzenie, to też pewnie była ona.
Ale w końcu doczekała się Odpowiedniego Projektu. Dzięki temu, ze Rebekah przywiozła mi kiedyś z USA Interweave Knits, mogłam skorzystać z niego i zacząć Whispera. Mam już prawie całą część shrugową, jeszcze kawalątko rękawa, plus poły i kołnierz. Robi się szybko, ale dzianina nie jest zbyt miła w dotyku. Dziewczyny polecają prasowanie wyrobów z Kalinki. Jeśli to się sprawdzi, odszczekam swoje marudzenie na temat tej włóczki :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz