Spieszmy się łapać słońce, tak szybko się chowa - pomyślała Truscaveczka i, pomimo niesprzyjających warunków (1 roczny syn konfiskujący eksponaty i opluwający aparat, pogoda zmienna jak w marcu, fatalne światło) postanowiła jednak obfocić dorobek kilku ostatnich dni.Wybaczcie jakość zdjęć - ważne, że widać, CO na nich jest ;)
Czapeczka dla malutkiej Łucji, First Class, druty 4mm.
Simple newborn hat with a touch of lace - projekt Ginny Sheller.
Otulacz z Alaski Bergere de France, druty bambusowe 8mm, projekt własny.
Hubby w wersji pasiastej, First Class Rozetti, druty 5mm, projekt kolorystyczny - Hania M.
Czapka dla mnie z Alaski, druty 5mm i 6 mm.
Cranberry Sauce, projekt Brittany Tyler. Jest to najfajniejszy fason czapki, jaki ostatnio widziałam, i chcę powtórkę. Albo kilka powtórek.
Zaczęty kocyk z Kotka dla małej Marysi, która ma się urodzić na początku grudnia. Zagadka dla was - komu kibicują jej rodzice? :)
Truscaveczka odpowiada
DHF, chodziły za mną te mitenki od dawna, ale bałam się dziwnego ażurku. Okazał się bardzo łatwy i zapamiętywalny :)
Aniu, Christino, dziękuję :)
Zarobiona, ja też kocham paseczki :)
Lamiko, mitenki okazały się hitem - teraz mam zamówienia od psiapsiółek :)
Ago, ażurowe są lazurkowe, nie szare :) Cieszę się, że się podobają :)
Kachazet, koniecznie, mitenki są super - zwłaszcza, że można je później nałożyć na cienkie rękawiczki-palczatki, takie zwykłe, i dalej zadawać szyku :)
NietylkoSZALeństwo - nie takie znów duże tempo, zwłaszcza, że chwilowo mam komplet dzieci w domu i czas gdzieś się chowa po kątach ;)