Pocięłam spodnie, pieluszki i różne inne rzeczy i powstało, co następuje:
Po pierwsze zupcyklingowałam własne dżinsy , podszyłam je flanelką z pieluszek i powstały ciepłe spodenki dla Panicza. Górę wykończyłam lamówką, a że dżins dość sztywny, to nie podwijałam go na tunel, a jedynie po bokach wszyłam napiętą gumę, która zmarszczyła spodnie w pasie. Korzystałam z tego tutka na warstwowe spodenki, ale tylko orientacyjnie.
Kolory zeschizowane kompletnie, hm. Zdjęcia da się powiększyć.
POza tym, na fali powodzenia opaski nr 1, powstały jeszcze dwie:
Tkanina w krateczkę to tłusta ćwiartka pozyskana z męskiej koszuli, która nie przypadła do gustu Panu Ojcu (i z której to Panicz miał szorty na minione lato), zaś ta w groszki kupiona została przeze mnie nabyta wraz z innymi jej podobnymi na allegro. Miałam szczery zamiar uszyć z nich coś do kuchni, ale jakoś tak mi się koncepcja zmieniła i czekały na pomysł :)
Na jutro szykuję kurs wstawiania grafik pomiędzy widgety w bocznym pasku, zobaczcie koniecznie :)
DHFciu, dziękuję w imieniu sówki :)
Busiiu, kursów bloggerowych jest u mnie dużo, zapraszam do poczytania pozostałych i chwalenia się blogiem :)
Zapomniana Pracownio, to ja się cieszę :) Dla mnie, początkującej, to ogromna motywacja :)
Fusiku, Jadziu, dziękuję :)
A_psiku, tam się da zrobić cuda-wianki :) Mam w planach dużo kolejnych lekcji :)