W sobotę po południu usiadłam przy stole i skroiłam torbę dla Panicza, z planem uszycia której nosiłam się już chwilę. Głównie dlatego, że nosiłam się też z tonami żołędzi, kapsli od piwa ("Ziupełnie nie niściony, musiu!") i innych Skarbów Trzylatka. Teraz Panicz nosi je sam, i to z wielką dumą, przy okazji obwieszczając przechodniom, sprzedawczyni w warzywniaku i sąsiadowi, że to mama mu uszyła ;)
Torba pojechała nawet z Paniczem do Skansenu w Kolbuszowej, gdzie odbywało się podsumowanie lata:
Roberta, it's so nice to see new people here :) Please make yourself comfortable and have fun :)
8 komentarzy :
nie wiem co bardziej kocham, twoje zdolne rączki czy twój dar wspaniałego pisania :*
no klasa! kieszonka z żyrafą wymiata :-D
Nawet żyrafa na głowie stawała, by kasztanów dużo się nazbierało;-)
Gapcia jestem, to zebra na głowie staje ;-(
Panicz wygląda bardzo szykownie:)))
Mając coś tak gustownego też bym się chwaliła w warzywniaku:)
Ale na to już chyba sama nazwa wskazuje, C'nie?
Piękna torba!!!! A i Panicz wyrósł!!!
Chlebak extra! Jak sądzę nie tylko na kasztany :-)
Przy okazji zapraszam do mnie na Candy :-)
http://thebestthing12.blogspot.com/2013/09/candy_11.html
Prześlij komentarz