Najpierw zeznania czytelnicze - tym razem na warsztacie "
Playful parenting" Lawrence'a Cohena. Po polsku wyszło jako "Rodzicielstwo przez zabawę", ale na tłumaczeniu nieco chyba straciło. Na pewno lekkość tytułu ;) Ale nawet po polsku - warto. Może działania okołodzieciowe nie idą mi dużo szybciej i sprawniej, ale na pewno mniej się denerwuję dzięki takiemu spojrzeniu na rodzicielstwo ;)
Miss doczekała się kieszeniowca zawieszonego na boku jej górnego łóżka. Trzyma tam swoje skarby: kucyponki, pisany codziennie dziennik i aktualną lekturę. Organizator uszyłam z alkantary i bawełny drukowanej.
A ze zwykłego brystolu zrobiłam dodatkowy klosz na lampkę - bo wystawała z niej żarówka i światło raziło w oczy. Na razie to prototyp, wykonany według
tego tutorialu. Być może wymyślę lepszy materiał. A może nie ;)
Jak widać, Panicz odziedziczył po mnie zamiłowanie do robótek ręcznych - w akcji plastikowe kryształki i drucik kreatywny.
Dehaef, dziękuję :) Zrobiłam jeszcze jedną, ale pofrunęła do włascicielki zanim zdązyłam sfotografować ;)
Chmurko, ciesze się bardzo, że przykład idzie z góry ;) My z PanemMężem wiecznie z nosem w jakiejś lekturze - a to zaraźliwe ;)
Minimyszko, pierwszy raz wzięłam coś tej autorki, mówisz, że warto? :)
Magdor, Miss korzysta z 2 bibliotek - szkolnej i publicznej :) A że Panicz do publicznej uwielbia chodzić...
Wełniane myśli, nie zazdrość, to ciężka praca ;) Fizyczna!
Edi-bk, pewnego dnia i mój będzie większy - na razie jestem na usługach ;)
Monotemo, tym razem przedterminowo widzę napisałaś ;)
Szyleczko, ja w bibliotece chowana, wszak moja mama to bibliotekarka i bibliofilka :)
Beatko, zapraszam do naśladowania :) Może zakładki je zachęcą do czytania? :)
Makneto, u nas panie wyrozumiałe, a biblioteka po drodze do szkoły ;)
Poemi, dziękuję bardzo :)