środa, 2 września 2015

Obecna!

Jak pech to pech. Najpierw umarła mi bateria w lustrzance (a przelew za zlecenie jakoś nie chce dojść :/) a potem zamgliło mi aparat w telefonie. Zupełnie nie wiedziałam, co zrobić, więc poszłam po rozum do googla i ku swojemu zdumieniu znalazłam sposób. Tyle, że dość, hm, niekonwencjonalny. Pomyślałam, pokombinowałam, pomodliłam się do Pogromców Mitów i innych eksperymentatorów, po czym zrobiłam to - wycisnęłam na szybkę osłaniającą obiektyw nieco pasty do zębów i wypucowałam okienko. Zmyłam pastę i z trwogą uruchomiłam aparat, a tu przyjemne zaskoczenie - zdjęcia znów są ładne i ostre :)




To chusta Nurmilintu z włóczki Julia z Włóczek Warmii. Druty 4mm. Same prawe oczka ;)

Szalik Harbor Scarf, który mrugał już do Was z poprzednich wpisów ;) Włóczka Daisy La Passion, druty 4,5mm.
A tu grubaśna Freesia.Będzie z niej otulacz dla przyjaciółki mojej córki - ale jeśli wydaje się Wam, że robótka wygląda znajomo, to fakt - wykorzystałam wzór na kratkowany kocyk ;)

Upalne zakończenie wakacji - czy wiecie, gdzie to jest?
Yvonne, dziękuję :)
Anonimowa72, książka jest zachwycająca, przerażająca, przejmująca. Warto!
Makneto, miałam w końcu urlop, więc tatuś wypasał potomstwo, a ja dziergałam i czytałam :) Łapczywie, na zapas :D
Jaronko i jak, dokończyłaś?
Duditko, my stacjonujemy poza Szczawnicą, bo nam tam za tłoczno :) Ale odwiedzamy chętnie :)
Mario, czapki są fajne :) I na jaką się zdecydowałaś?
Kasiu J., dzięki :)) Co roku jeździmy w to samo miejsce, wciąż tak samo nienasyceni :)
Patryku Hope, cieszę się, że mój kurs się przydał :)
Małgorzato, zgadza się, to karuzela do włóczki :) Postaram się sfocić ją w akcji w najbliższym czasie :)

Step 7: Then click on the save template.