Tak mówi się podobno, gdy pisarz utknie i nie jest w stanie napisać nic nowego.
I ja też mam ostatnio jakoś tak podobnie. Zwykle pędziłam na blog, gdy tylko coś skończyłam, a teraz (między innymi przez różne fikołki zdrowotne w rodzinie) jakoś odsuwam w czasie aktualizację. Jak by to ujął PanMąż, brakuje mi dyscypliny ;)
Ale przynajmniej dziergam.
Takie maleństwo dla mojej licealnej koleżanki, która niedługo zostanie mamą :)
Wydziergana z włóczki Holly La Passion - to mieszanka 60% bawełny i 40% akrylu. Przypomina nieco jeans, lorenę czy cotton gold, jednak w dotyku jest bardziej, naturalna i bawełniana. Jest też pierna i wytrzymała, co zwłaszcza w przypadku ciuszków dla dzieci ma moc ;) Dziergałam na drutach 3,5mm, poszło około 110g na całość.
Całość nadaje się jako "coś naprawdę malutkiego" z wyzwania 15 projektów:
A czapka leci jako majowa do 12 czapek :) Kolejna ma być creeperowa (dla niewtajemniczonych: creeper to taki zielony stworek z gry minecraft), dla Syneczka :)
A na drutach sweterek z kidsilka dropsowego, istna mgiełeczka :)
Co To za maszynę dostałam od mamy, napiszę w kolejnym poście :)
Yvonne, wzór kocyka bardzo polecam, taki samodziergający jest :)
Dendrobium, to popularyzuj ;)
Magdo, galopuje jak szalony, już ćwiartka wakacji za nami!
Bevo, mnie także :)
Cards & Paper Arts - Białystok jest bardzo piękny, bardzo pyszny i w ogóle bardzo :) Szczerze polecam taką wyprawę, także po okolicach miasta.
Renik, to była szybka robota, gruba włóczka, grube druty - a teraz myślę nad drugim takim, bo są pewne spory rodzinne ;)